Policjanci i prokuratorzy wyjaśniają okoliczności wydarzeń w szpitalu w Rudzie Śląskiej. Dzisiejszej nocy mundurowi wezwani do agresywnego pacjenta, po zaatakowaniu ich nożami, zostali zmuszeni do użycia broni. Agresor dwukrotnie raniony, w udo i miednicę, został obezwładniony. Mężczyzna, pomimo natychmiastowego zabiegu operacyjnego, zmarł. Bezpośrednią przyczynę śmierci 56-letniego mieszkańca Rudy, który wcześniej sam okaleczył się po zabiegu chirurgicznym, wyjaśni sekcja zwłok.
Tuż przed 22.00 policjanci z Rudy Śląskiej zostali wezwani przez personel miejscowego szpitala na interwencję do agresywnie zachowującego się pacjenta. Mężczyzna wyrwał sobie dreny, które miał założone po zabiegu chirurgicznym, uciekł z oddziału i, po zdemolowaniu kuchni, zabrał z niej dwa noże. Przybyły na miejsce dwuosobowy patrol z Komisariatu I w Rudzie Śląskiej rozpoczął interwencję od poszukiwania pacjenta w budynku szpitala. Policjanci odnaleźli go pod schodami w piwnicy. Wymachującego nożami mężczyznę mundurowi próbowali obezwładnić najpierw przy pomocy gazu łzawiącego, a następnie pałki. Środki te jednak okazały się nieskuteczne. Napastnik rzucił się do ataku na jednego z policjantów z nożami w dłoniach. Drugi mundurowy został wtedy zmuszony do oddania strzału z pistoletu w nogę. Pomimo trafienia, mężczyzna ponowił atak na stróża prawa. Jego partner z patrolu ponownie strzelił, celując w dolną część ciała agresora. Gdy mężczyzna upadł, została mu udzielona natychmiastowa pomoc. Następnie trafił on na stół operacyjny. W nocy lekarze powiadomili o jego śmierci. Zlecona sekcja zwłok ma dać odpowiedź na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Prowadzone postępowanie powinno również dać odpowiedź na pytanie o powody tak agresywnego zachowania pacjenta.
/fot.redakcja/
