Tak zwana reforma edukacji w wydaniu PiS i Anny Zalewskiej skutkuje całkowitym chaosem - w tym w kwestii absolutnie fundamentalnej, a więc podręczników, z których uczyć się będą nasze dzieci. Zamiast wprowadzonych przez rząd PO darmowych podręczników mamy całkowity bałagan i brak jasnych informacji.
Wprowadzany od 2014 program darmowego podręcznika co roku obejmował kolejne klasy – łatwo dostępny, przygotowany we współpracy z ekspertami, szeroko konsultowany, a wreszcie znacząco odciążający portfele polskich rodziców. W ramach „dobrej zmiany” PiS postanowił jednak z niego rezygnować, w związku z czym ani nauczyciele, ani rodzice nie wiedzą, z czego uczyć się będą w przyszłym roku ich dzieci.
Minister Zalewska umówiła się z wydawcami na randkę w ciemno. Z powodów ideologicznych postanowiła wyrzucić do kosza pracę wartą ponad 60 mln zł nie mając tak naprawdę zielonego pojęcia, co dostanie w zamian - komentowała na konferencji prasowej Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji, za której kadencji uruchomiony został program darmowego podręcznika.
- Będziemy się domagać informacji w tej sprawie od minister Zalewskiej. Zasługują na nią przede wszystkim rodzice - zapowiedział rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec.
/fot.arch.redakcji/