O wizycie na Ukrainie, otwarciu cmentarza w Bykowni, zbliżającej się podróży do USA, sytuacji ekonomicznej UE i Polski - mówił prezydent w wywiadzie dla radiowej "Jedynki".
Wizyta na Ukrainie
Prezydent przyznał, że otwarcie Polskiego Cmentarza Wojennego w Kijowie-Bykowni było ważnym fragmentem niełatwej wizyty, oficjalnej, przypadającej na okres kampanii wyborczej na Ukrainie. Ale - jak ocenił - właśnie w takich momentach czasami można uzyskać rozwiązania, rozstrzygnięcia w relacjach bilateralnych, które w innym czasie byłyby trudniejsze do uzyskania.
Dodał, że tak było z cmentarzem w Bykowni, który udało się po latach zbudować dzięki życzliwości oraz współpracy władz ukraińskich i jest to cmentarz i polski, i ukraiński.
- To znaczy, że polska pamięć pobudza, zachęca: w przypadku Katynia - Rosjan, w przypadku Charkowa i Bykowni - Ukraińców do tego, aby samemu też wracać do pamięci o zbrodniach stalinowskich, a więc także dystansować się od nich w coraz większym stopniu. I to jest postęp - uważa Bronisław Komorowski. Prezydent podkreślił, że odkłamywanie trudnej historii jest absolutnym polskim sukcesem.
Pytany o wkład prezydenta Wiktora Janukowycza w otwarcie cmentarza w Bykowni odpowiedział: - Pamiętajmy, że ze zgodą strony ukraińskiej na zbudowanie cmentarza w Bykowni mieliśmy kłopoty, kiedy rządziła "rewolucja pomarańczowa". To jest ten dramat, że w wielu kwestiach polsko-ukraińskich czasami łatwiej się porozumieć z Ukraińcami wywodzącymi się z Ukrainy Wschodniej niż z Zachodniej - gdzie emocje, także negatywne, w relacjach polsko-ukraińskich są bardzo mocne do dnia dzisiejszego.
Zdaniem prezydenta, dziś Ukraina powoli zrasta się w jeden naród, w jedno państwo, w jeden sposób myślenia. Dodał, że powstają teraz partie polityczne, które idą do wyborów dystansując się od historycznego podziału na Ukrainę Wschodnią i Zachodnią.
Wspomniał, że powstają partie, które z założenia i praktyki działania odzwierciedlają już nową rzeczywistość na Ukrainie, jak np. partia Witalija Kliczki. - Z tym procesem możemy wiązać duże nadzieje - pokreślił Bronisław Komorowski.
Prezydent zwrócił uwagę, że Polska stara się być dobrym partnerem strategicznym Ukrainy, wspierając ją zarówno w procesie demokratyzowania się wewnętrznego, w procesie zbliżania się do UE, do uczestniczenia w integracji europejskiej. - Jesteśmy krajem, który konsekwentnie wspiera niezależność Ukrainy - dodał.
Podkreślił też, że aby umowy stowarzyszeniowe Ukrainy z UE mogły być podpisane i ratyfikowane, to musi być akceptacja w Unii dla dnia codziennego, praktyki politycznej na Ukrainie, a to budzi wątpliwości.
Ale - zwrócił uwagę - alternatywą jest uczestniczenie w integracji ze światem wschodnim, bo jest oferta rosyjska włączenia Ukrainy do unii celnej z Kazachstanem i innymi krajami na Wschodzie. - To dla nas Polaków stanowi trudne wyzwanie: jak wspierać demokrację na Ukrainie i ewolucję systemu w dobrą stronę, nie tracąc szans na integrację Ukrainy z Europą Zachodnią i powstrzymując przed pokusą integrowania się ze światem wschodnim - ocenił.
Prezydent zaznaczał też, że mamy wyraźny postęp w relacjach bilateralnych, czego przykładem jest otwarcie cmentarza w Bykowni, co przez lata było niemożliwe, ale mamy też zacieśniającą się współpracę gospodarczą. Zwrócił uwagę, że w pierwszym półroczu 2012 r. wymiana handlowa polsko-ukraińska wzrosła o ok. 10 %, co stanowi bardzo poważne kwoty.
Relacje polsko-amerykańskie
Pytany o rozpoczynającą się w poniedziałek wizytę w USA, gdzie również toczy się kampania wyborcza, powiedział, że czasami okres przedwyborczy może być dobra okazją do załatwienia ważnych dla Polski spraw. - Czekamy na wywiązanie się z obietnic prezydenta USA odnośnie wiz. Będę przypominał, że to nie była moja obietnica, tylko prezydenta Obamy- zaznaczył. I dodał, że tylko wspólne głosowanie republikanów i demokratów mogłoby zaowocować przyjęciem popieranej przez prezydenta USA ustawy, która rozwiązywałaby problem wiz dla Polaków.
Prezydent mówił jednocześnie, że od kiedy Polska jest członkiem UE i Polacy mogą pracować w krajach unijnych, to problem wyjazdów do USA stracił na skali, jest mniej dokuczliwy, ma bardziej wymiar symboliczny. A trzeba o tym przypominać stronie amerykańskiej, bo to tworzy klimat w relacjach społecznych polsko-amerykańskich - ocenił. A z tym nie jest najlepiej - uważa Bronisław Komorowski - bo tradycyjny wysoki poziom polskiego proamerykanizmu, pod wpływem różnych doświadczeń i zawodów ulega gwałtownej erozji.
Sytuacja ekonomiczna w UE
Prezydent wskazywał, że na naszych oczach powstaje Unia kilku prędkości i na naszych oczach pogłębiają się zjawiska kryzysowe. Ocenił, że potrzebny jest praktyczny pomysł na budowanie pogłębionej integracji z udziałem Polski, bez konieczności szybkiego wskakiwania do chorej w tej chwili strefy euro.
Zaznaczył, że Polska dziś nie jest źródłem kłopotów UE, jest źródłem nadziei UE. - My się rozwijamy gospodarczo o wiele szybciej niż większość państw strefy euro. I tak na nas patrzy Unia, jako na źródło nadziei gospodarczej i politycznej - dodał.
W ocenie prezydenta, trzeba zabiegać nie tylko o własne narodowe interesy, ale też o zasady tworzenia i podziału budżetu europejskiego w następnej perspektywie budżetowej tak, aby uwzględniał w stopniu jak najwyższym wspieranie procesów doganiania przez kraje słabsze, do których i my należymy, krajów najbogatszych.
Zaznaczył, że musimy pilnować, aby fundusze spójności były odpowiednio wysokie, bo to jest interes Polski, ale też całego regionu. - Perspektywa budżetowa jest sprawą kluczową, ale my mamy atuty - atutem jest to, że mamy dużo lepszą sytuację niż większość krajów europejskich - ocenił.
Przyznał, że jak jest kryzys, to Unia ma mniej pieniędzy i jest mniej skłonna dawać na różne fundusze. - Będziemy musieli bardzo twardo walczyć o te pieniądze, ale nie jest tak, że jesteśmy bez szans - uważa prezydent. Jak dodał, może będzie mniejszy budżet UE, ale sprawą zasadniczą jest wewnętrzny podział tych pieniędzy.
Planowane expos�remiera i sytuacja gospodarcza
Na pytanie, czego spodziewa się po planowanym expos�remiera, powiedział, że rozmawia z szefem rządu regularnie i znają swoje poglądy w różnych sprawach. - Wiem jedno, że wspólną troską jest i będzie w przyszłości to, żeby nie zgasić optymizmu konsumenckiego w Polsce - podkreślił. Zwrócił uwagę, że wielkim atutem Polski, także w stosunku do UE, jest m.in. nasz stosunkowo duży i chłonny rynek wewnętrzny.
Prezydent podkreślał, że w Polsce ma miejsce zwolnienie tempa rozwoju, ale jest wzrost - wolniejszy, ale wzrost. - Nie wolno wmawiać Polakom, że już żyjemy w sytuacji kryzysowej, bo wtedy rynek przestanie chłonąć towary. Nie straszyć ponad potrzebę, ale trzeba przygotowywać gospodarkę do zderzenia się z kryzysem z zewnątrz.
W tym kontekście Bronisław Komorowski mówił o zabezpieczeniu systemu bankowego, aby możliwa była szybka reakcja na ewentualne zjawiska kryzysowe. - Musimy ratować polską atrakcyjność inwestycyjną, bo dziś wiele źródeł kapitału zastanawia się, gdzie lokować pieniądze. Do tej pory jesteśmy konkurencyjni i do nas kapitał płynie, trzeba dopilnować, aby chciał płynąć dalej - wskazywał. Dodał też, że ważne jest racjonalizowanie wydatków.
Sprawa Amber Gold a wymiar sprawiedliwości
- To, że któryś z sędziów - w wyniku prowokacji, zachęcania do złych zachowań przez dziennikarza - ujawnił słabość swojego charakteru, to rzecz bardzo przykra, dająca wiele do myślenia co do poziomu niektórych ludzi - mówił prezydent. - Nie powinno być nawyków służalstwa sędziów wobec aparatu władzy. Ale też marzy mi się taka sytuacja, kiedy dziennikarze nie będą prowokować do zachowań złych, ale do dobrych - zaznaczył.
Propozycje opozycji dotyczące zmiany rządu
Prezydent powiedział, że mechanizm wyboru rządu, premiera jest szalenie poważny i można go ośmieszyć sprowadzając do absurdu, wykorzystując zapisy konstytucyjne, które są po to, aby w sytuacjach koniecznych do zmiany rządu, tę zmianę - zgodnie z regułami - przeprowadzać. - Jeżeli uruchamia się ten mechanizm wiedząc, że nic z tego nie wyjdzie, że nie ma układu sił w parlamencie, który mógłby stwarzać przynajmniej minimalną szansę na zmianę rządu, to nie powinno się tego robić tylko w celach propagandowych - podkreślił.
Jak dodał, to osłabia autorytet państwa i autorytet demokracji. - Mnie się to nie podoba. Uważam, że opozycja ma do tego prawo, ale ze zdziwieniem patrzę, że coraz liczniejsze środowiska do tego pomysłu się zapisują i chcą go powielać - mówił Bronisław Komorowski.
/fot. raciborek.pl/